Moi rodzice od zawsze byli dla mnie ważni. Uważałam ich za idoli, wzorce do naśladowania, ludzi „magicznych” (nie wymyśliłam sobie tego, mniej więcej tak nazwali siebie w jednej z naszych rozmów, kiedy miałam osiem lat) i kiedy dowiedziałam się, że nigdy im nie dorównam, postawiłam sobie dwa życiowe cele: stać się kimś niezwykłym i zaimponować rodzicom.
Pojawił się tylko jeden problem – nie zawsze wszystko wychodzi tak, jakbyśmy to sobie zaplanowali i choć zawsze marzyłam o studiach i karierze, okazało się, że są ludzie – a nawet nieco więcej niż ludzie, którzy uznali, że mogą mieć coś do powiedzenia o moim życiu, które nagle stało się dość zagmatwane i to zupełnie nie z mojej winy.
Zbliża się Stulecie – święto, z powodu którego wszyscy nagle poważniejszą – i czas wybrać, po której stronie stanąć. Uwaga, zmierzę się ze złodziejami.
Złodziejami uczuć.
Serdecznie zapraszam do czytania mojego autorskiego opowiadania!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń"Co jeśli świat w cale..." -> Powinno być 'wcale'.
UsuńBardzo ciekawy opis. Chętnie zgłębię historię DeeDee.